Aktualny czas: 


Ciekawostki o grach:

 Lokalizacja studia Ubisoft:

Subnautica rozpoczyna się od mocnego uderzenia. Główny bohater znajduje się w kapsule ratunkowej i widzi przez górne wejście ogromny wybuch. Chwilę później okazuje się, że statek, którym podróżował, znajduje się daleko na horyzoncie, a protagonista musi walczyć o przetrwanie, będąc na samym środku oceanu. Zanim jednak w ogóle będzie mógł myśleć o poszukiwaniu jakichkolwiek surowców, chwyci gaśnicę, by nie dopuścić do całkowitego zniszczenia kapsuły ratunkowej. Pożar sprawił, że wiele niezbędnych przedmiotów, w tym chociażby radio, zostało uszkodzonych, więc nie ma możliwości wezwania jakiegokolwiek wsparcia.

 

Nie pozostaje więc nic innego, jak sprawdzić, co czeka nas w świecie zaoferowanym przez twórców gry Subnautica. Trzeba na wstępie zaznaczyć, że mamy tutaj do czynienia z podwodnym survivalem (aby przetrwać musimy nie tylko nie dać się zabić, ale także jeść i pić) oferującym rozwiązania charakterystyczne także dla innych gatunków: mamy prymitywny system walki (jesteśmy ograniczeni wyłącznie do noża, więc zwykle lepiej uciec niż wdawać się w starcia z wrogami), dający wiele możliwości crafting, a nawet opcję budowania własnej bazy podwodnej. Autorzy postawili spory nacisk na intrygującą fabułę, której niuanse poznajemy stopniowo, ale scenariusz nie narzuca się w żaden sposób – są miejsca, gdzie przez kilka godzin nic się nie dzieje, więc możemy skupić się na tym, co kluczowe, czyli przetrwaniu.

Jest pewien rodzaj gier, które można określać mianem symulatorów, strategii czy przypisywać je do jeszcze innych gatunków, ale każda tego typu produkcja jest ogromnym pożeraczem czasu (jak chociażby najnowszy Football Manager) i jednocześnie pracą… po pracy. Bo jak inaczej nazwać to, że po wykonaniu swoich obowiązków w prawdziwym biurze siadamy przed monitorem, aby zarządzać własną drużyną piłkarską lub też orać pole, zbierać plony i sprzedawać je celem zarobienia pieniędzy na rozwój wirtualnego przedsiębiorstwa. W tym przypadku mowa oczywiście o Farming Simulatorze, ale do grona podobnych tytułów śmiało można zaliczyć także całą serię Euro Truck Simulator oraz uwielbianego przeze mnie Snowrunnera (przecież to tylko jazda od A do B, prawda?).

 

Obiektywnie rzecz biorąc wszystkie wyżej wymienione gry będą wydawać się nudne, ale jeśli preferujemy taką rozgrywkę, to przepadniemy w nich nawet nie na dziesiątki, ale setki godzin, bawiąc się doprawdy wyśmienicie. Na razie nie spędziłem w Farming Simulatorze 22 tyle czasu, ile bym chciał, bo gram dopiero parę dni, ale wystarczająco dużo, by uznać, że to świetna gra. Chciałbym jednak zaznaczyć, że nie jestem weteranem serii, bowiem styczność z nią ostatni raz miałem ładnych kilka lat temu. Teraz natomiast wróciłem i praktycznie od samego początku, gdy po raz pierwszy wsiadłem do kombajnu, od razu poczułem frajdę ze… zbierania rzepaku. Tyle tylko, że z czasem przeplatała się ona z irytacją, bo dzieło studio Giants Software nie jest oczywiście najlepszą grą pod słońcem. Na szczęście jednak błyszczy tam, gdzie powinno. Ale po kolei.